niedziela, 30 grudnia 2012

10.

kiedy sie obudziłam wszyscy siedzieli przy stoliku trzymając papierosa w ręce i popijając zimną colę. Olka siedziała na kolanach Mikołajowi, a Wera Matiemu. nawet nie pytałam o co w tym chodzi, bo głowa mnie bolała, a z resztą nie obchodziło mnie to tego dnia... po jakiejś godzinie ogarnęliśmy się i pojechaliśmy w stronę domu. podrzucili mnie pod dom i umówiliśmy się na wieczór, bo mieliśmy plan iść do jakiegoś klubu, bo w końcu za dwa tygodnie za dwa tygodnie koniec wakacji. weszłam do domu, tam czekała na mnie mama z obiadem. zjadłam i poszłam się wykąpać. w międzyczasie pisałam esemesy z Patrykiem. wysuszyłam włosy i wybrałam najlepszy strój jaki mam w swojej szafie. nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. " Patryk<3 dzwoni "
- no halo. co chciałeś? - odebrałam ściszając muzykę wydobywającą się z głośników.
- no jesteś już gotowa, bo myślałem że spotkamy się jeszcze na jakieś piwko przed pójściem do klubu. - powiedział.
- jeszcze tylko makijaż i buty i jestem gotowa. - odpowiedziałam. - tak za piętnaście minut wyjdź w moja stronę. zgodził się i rozłączył. ja biegiem pobiegłam do łazienki zrobić idealny makijaż. na nogi szpilki, gotówka w torebkę i wyszłam. spotkaliśmy się akurat przed pubem. weszliśmy, rozsiedliśmy się i zamówiliśmy piwo.
- Olka bo wiesz... - zaczął niepewnie. - kurde... zakochałem się w tobie.
zatkało mnie, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. przeciez on też mi się podobał, przecież też chcę z nim być. a raz się żyje!
- ja nie potrafię nazwać tego co do ciebie czuję. to jest coś między zauroczeniem, a zakochaniem. - odpowiedziałam.
- to może spróbujemy? - zapytał, całując mnie namiętnie.
- możemy. - powiedziałam i zatopiłam się w jego uścisku. " jestem szczęściarą. w końcu mam wszystko. przyjaciół, wspaniałego chłopaka, rodzinę. czego chcieć więcej. " - pomyślałam. po godzinie dotarliśmy pod klub, trzymając się za ręce. dziewczyny od razu zaczęły się wypytywać. oznajmiliśmy dziewczynom i Matiemu, że jesteśmy razem. cieszyli się razem z nami. weszliśmy na parkiet, zaczęliśmy bawić się w najlepsze. ten wieczór byłby idealny gdyby nie jedna rzecz...

czwartek, 20 grudnia 2012

9.

kiedy weszliśmy do pokoju, to Mikołaj się zdziwił i wyszedł " do sklepu ". widać było że Olka była z siebie dumna. po paru minutach zadzwonił do niej telefon. kiedy zobaczyła kto dzwoni natychmiast wyszła na taras.     nikt nie wiedział kto dzwoni. Olka wróciła do nas i nagle " musiała gdzieś wyjść ". my siedzieliśmy i bawiliśmy się w najlepsze. minęła godzina, gdy nagle wszyscy zaczęliśmy zastanawiać się gdzie jest Olka i Mikołaj. jednogłośnie stwierdziliśmy, że idziemy ich szukać. poszliśmy w stronę plaży. nagle na jednej z dyskotek zobaczyliśmy jak siedzą sobie razem przy stoliku i rozmawiają. widać było, że Mateusz się załamał.
- stary, dasz rade. - powiedziałam do niego, gdy reszta ekipy poszła do Mikołaja i Oli.
- no nie wiem.  - powiedział ze łzami w oczach, patrząc na nich. - Gabi ja już nie wiem co mam robić.
- dzisiaj już nic nie rób. - oznajmiłam mu. - dzisiaj masz sie bawić, a nie przejmować... ja wiem, że to jest moja przyjaciółka, ale sam wiesz, co miłość może zrobić z człowiekiem...
- niestety wiem... - szepnął. - ale masz rację, dzisiaj się bawię. z góry przepraszam jak będziecie musieli mnie zbierać z podłogi. - zaśmialiśmy się idąc w kierunku naszego domku nie zwracając uwagi na resztę grupy. usiedliśmy na tarasie i rozmawialiśmy o wszystkim popijając wódkę z butelki. Patryk i reszta długo nie wracali, więc postanowiłam do niego zadzwonić. oznajmił mi, że siedzą na plaży, piją piwo i że jak chcemy to mamy przyjść. nam się nie chciało ruszyć dupy. dobrze nam się rozmawiało. czułam jakbym Mateusza znała od zawsze. opowiedziałam mu większą część swojego życia. On zwierzył mi się z rozterek miłosnych. po jakiejś godzinie byliśmy już tak skończeni, że stwierdziliśmy, że idziemy spać. położyliśmy się we własnych łózkach i zasnęliśmy.
rano kiedy się obudziłam, to Patryk leżał koło mnie. podniosłam cięższą niż zwykle głowę, by zobaczyć czy reszta też śpi. zauważyłam, że Olka śpi z Mikołajem,a Wera z Mateuszem. po cichu wstałam, zapaliłam szluga i wyszłam na zewnątrz. nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi, to była Weronika z butelką wody i szlugiem w ręce.
- możesz mi powiedzieć dlaczego ja obudziłam się koło Mateusza? - zapytała mnie przyjaciółka.
- ja Ci na to  pytanie nie odpowiem. - powiedziałam. - jak wy przyszliście to ja już spałam i o ile wiem, to Mateusz też.
- chuj, poczekam aż wstanie. - powiedziała zaciągając się papierosem.
pogadałyśmy jeszcze chwilę i zobaczyłyśmy, że Mati wstał. poprosiłyśmy go żeby przyszedł. zostawiłam go z Werą na tarasie, a ja poszłam spać dalej.

piątek, 14 grudnia 2012

8.

weszliśmy do środka. w środku wyglądał jak przeciętny domek. na tarasie krzesła i stół. w pokoju dwa łóżka, telewizor i inne rzeczy potrzebne do przeżycia.
- i jak wy chce spać? - zapytała Weronika.
- no normalnie, - opowiedział jej Mateusz. - przecież nie będziemy sami, wieczorem wpadają jeszcze kumple. chyba ich nie znacie. - wyjaśnił nam.
- to grubo się zapowiada. - powiedziała Olka.
- przecież ja nie mam żadnych rzeczy - rzekłam w stronę Patryka. - kurde, w czym ja mam spać, ja tu nie mm nic, oprócz telefonu i portfela.
- spokojnie, damy jakoś radę. - powiedział Patryk.
pokręciłam tylko głową i rozsiadłam się na tarasie. chłopacy poszli do sklepu po coś do picia, a dziewczyny przyszły do mnie. zapaliłyśmy szluga i zaczęłyśmy gadać o tym wszystkim. ogólnie, to dzisiejszy wieczór zapowiadał się fantastycznie. Patryk i Mateusz wrócili ze sklepu. przynieśli coś do jedzenia i oczywiście coś mocniejszego. zdążyliśmy obrócić jedną połówkę, zanim przyjechała reszta chłopaków. Olka poszła do łazienki, gdy nagle do domku wszedł Mikołaj, chyba nie wiedział że będzie też Olka. chłopak usiadł, zapalił szluga i normalnie rozmawiał z chłopakami. Olka wyszła z łazienki i lekko się zdziwiła  gdy zobaczyła swojego byłego siedzącego na łóżku. popatrzeli na siebie dziwnym wzrokiem. widać było, ze Ola chce zrobić mu na złość. zawołała mnie na taras pod pretekstem zapalenia papierosa.
- Gabi, kurwa ja nie wytrzymam z nim na jednym melanżu. - powiedziała, patrząc na mnie.
- kurwa, ja nie wiedziałam, ze on tu będzie, ale kurwa.. - nie zdążyłam dokończyć, bo na taras wszedł Mateusz.
- co jest dupy? - zapytał.
- lipa kurwa jest! - krzyknęła Olka. - ja pierdole, jak ja bym mu chciała zrobić na złość.
- jak chcesz mu zrobić na złość to mogę Ci w tym pomóc. - powiedział chłopak obejmując Olę i wchodząc do pomieszczenia.

sobota, 8 grudnia 2012

7.

- Olka co jest? - zapytała, od razu włączając głośnomówiący i ubierając jednocześnie buty.
- jest Wera u Ciebie? - zapytała mnie roztrzęsiona.
- tak, jest. - potwierdziłam. - ale co się stało?
- przyjdźcie do mnie, proszę. - rozłączyła się. zebrałyśmy się i wyszłyśmy z domu. po paru chwilach doszłyśmy pod dom Olki. przez całą drogę rozmyślałyśmy co mogło się stać.  weszłyśmy do domu na luzie, bo wiedziałyśmy, że o tej porze u niej nikogo w domu nie ma. zobaczyłyśmy ją siedzącą na foletu, trzymającą telefon w jednej ręce i kieliszek w drugiej.
- co jest? - zapytałam, przytulając ją.
- bo Mikołaj... - wykrztusiła. - on, jest znowu z tą dziwką!
nic nie odpowiedziałyśmy  po prostu ją przytuliłyśmy. po minucie, uspokoiła się i opowiedziała nam dokładnie co się stało. opowiadała nam, że z nią zerwał, bo " czuje coś do byłej. ". przesiedziałyśmy z nią całą noc, gadając o niczym. po prostu, starałyśmy się poprawić jej humor. chwilami nam się to udawało. przez całą noc pisałam z Patrykiem, bo chciał żebym do niego wpadła, ale wolałam zostać z przyjaciółkami. rano zadzwonił do mnie Patryk czy wieczorem miałybyśmy ochotę na malutki wypad, oczywiście się  zgodziłyśmy. po obiedzie poszłyśmy na zakupy, bo Olce poprawić humor. obkupiła się we wszystko. zaczynając od butów, kończąc na farbie do włosów, bo stwierdziła, że zmienia kolor włosów, bo taki ma kaprys. po udanych zakupach udałyśmy się do Olki. pofarbowałyśmy jej włosy, zjadłyśmy coś, wypiłyśmy po piwie. nagle zadzwonił do mnie Patryk oznajmiając, że za piętnaście minut mamy być gotowe i gówno go to obchodzi czy się wyrobimy czy nie. oczywiście, ogarnęłyśmy się i wyszłyśmy z domu. Patryk podjechał po nas z Mateuszem. przywitałam się z nimi, laski też.
- czuję się niezręcznie. - powiedziała szeptem Ola.
- no ja się nie dziwię, bo go przelizałaś przecież, ale... - nie zdążyłam dokończyć.
- ale przecież jesteś teraz singlem. - wtrąciła Weronika i oczywiście musiała powiedzieć to tak głośno, że Mateusz to słyszał. uśmiechnął się tylko lekko wgapiając się w Olę.
- a tak w ogóle, to gdzie jedziemy chłopaki? - zapytałam.
- aa zobaczycie. - odpowiedział Patryk.
po jakiś dwudziestu minutach drogi dojechaliśmy na miejsce. jakieś domki letniskowe, dyskoteki, stoiska z lodami.
- i po co tu przyjechaliśmy. - zapytałam.
- na bibę. - odpowiedzieli zgodnie chłopacy.
- ja jak macie zamiar wrócić do domu?
- śpimy dzisiaj tu. - powiedział Patryk, otwierając drzwi do jednego z domków.

wtorek, 4 grudnia 2012

6.

oglądaliśmy horrory przez prawie całą noc. w tych filmów niewiele wiem, bo cały czas całowałam się z Patrykiem nie wiem nawet czemu.
- Patryk co my robimy? - zapytałam.
- ale o co Ci chodzi? - zapytał i delikatnie pocałował mnie w czoło.
- znam Cię od paru dni, a my już się całujemy, ja śpię u Ciebie jakby znała Cię od zawsze. dziwne to jakieś. - powiedziałam patrząc mu w niebieskie tęczówki.
- ja nie chcę się narzucać, ale jesteś fajną dziewczyną, od razu mi się spodobałaś. - powiedział. - wiem, że to banalny tekst, ale ja mówię serio. ja tez czuję ja bym Cię znał od zawsze.
nie odpowiedziałam mu. wtuliłam się w niego i zasnęłam. rano czekało już na mnie śniadanie i gorąca kawa. przywitał mnie buziakiem. zjedliśmy śniadanie, a ja już musiałam lecieć, bo mama chciała mnie zabrać na zakupy, bo w końcu była sobota. wyszłam od niego cała szczęśliwa. poszłam do galerii, gdzie umówiłam się z mamą. obeszłyśmy wszystkie sklepy i rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się jak nigdy. nie poznawałam swojej mamy. mogłam jej powiedzieć wszystko, naprawdę wszystko. obkupiłyśmy się w buty, spodnie, sukienki i inne duperele. wróciłyśmy do domu i usiadłyśmy w kuchni. popijając kawę usłyszałam dźwięk swojego telefonu. " Wercia<3 dzwoni "
- no halo. - odebrałam.
- siemaneczko, jesteś w domu młoda? - zapytała.
- no jestem, jestem. wpadaj. - powiedziałam, wiedząc jakie ma zamiary.
- no to ja niedługo będę. buziak. - pożegnała się  i rozłączyła.
posiedziałam jeszcze z mamą gadając na różne tematy. po trzydziestu minutach w drzwiach stanęła Weronika. wyszłyśmy na balkon zapalić papierosa. Wera zwierzała mi się, że podoba jej się Paweł. ja opowiadałam jej o tych wszystkich przeżyciach z Patrykiem.
- tylko się nie wjeb w miłość młoda, bo to Cię zniszczy. - powiedziała do mnie przyjaciółka gasząc peta.
- no ja staram się to ogarniać, jak na razie jest dobrze, i nie mam żadnych planów związanych z nim. a ty się trzymaj z daleka od Pawła, niby jest spoko i w ogóle, ale wiesz jaki to tym kolesia. - powiedziałam do niej. - boję się o  Ciebie.
- nie masz o co, kurwa, bo on niby chce ze mną być, ale ja go od siebie odsuwam, - oznajmiła. - ale już po woli pękam. i boję się tego co będzie dalej. ale z drugiej strony życie jest jedno nie?
- no w sumie tak, tylko proszę Cię uważaj. - powiedziałam do niej wchodząc do domu.
parę minut później byłyśmy już w sklepie kupując flaszkę. Wera spała u mnie więc mogłyśmy ostro zabalować. po wypiciu flaszki zadzwoniłyśmy do Olki, odebrała zapłakana...


rozdział specjalnie dla Werci K. <3<3 LOVELOVELOVE ZIOMECZKU :* 

5.

siedzieliśmy tak wtuleni w siebie, gdy nagle spostrzegliśmy że skończyła nam się wódka. postanowiliśmy iść do sklepu. Olce, jak zawsze się nie chciało, Mati został z nią, a my poszliśmy do sklepu. sklep nie był daleko. kupiliśmy 0,7 i po piwie. kiedy już prawie byliśmy na miejscu zobaczyliśmy jak Ola całuje sie z Mateuszem. stanęliśmy z wrażenia.
- wróciliśmy. - krzyknęłam, nie patrząc na nich.
- ooo, - powiedziała Olka trochę zmieszana. 
usiedliśmy, rozlaliśmy sobie i rozmawialiśmy o życiu. nawet nie wiem kiedy i jak moje usta złączyły się z ustami Patryka. Ola z Matim zaczęli się cieszyć jak nienormalni. dokończyliśmy flaszke i sierdziliśmy  że idziemy do domu, bo już każdy miał dosyć. dotarłam do domu, oczywiście nikogo nie było. wyszłam na balkon, odpaliłam szluga i zaczęłam rozmyślać nad tym co się dzisiaj wydarzyło. zgasiłam peta, przebrałam się i poszłam spać. rano obudził mnie tata oznajmiając, że mam śniadanie na stole, a on musi lecieć do pracy. zeszłam na dół, zjadłam śniadanie, wykąpałam się i zadzwoniłam do Olki, że ma wbijać do mnie. po trzydziestu minutach była już u mnie. wypiłyśmy kawę i postanowiłyśmy iść nad jezioro, bo przecież piękna pogoda. w trakcie drogi Olka szła, pisała sms'y, śmiała się do telefonu i w między czasie gadała ze mną. 
- z kim tak drukujesz? - zapytałam zaciekawiona.
- nie uwierzysz. - powiedziała, a ja zrobiłam pytającą minę. - z Matim. - rzekła z uśmiechem od ucha do ucha. 
- tylko mi się nie zakochaj. - zażartowałam. 
- no chyba ty. - powiedziała z powagą. 
doszłyśmy na plażę, rozłożyłyśmy ręczniki i zaczęłyśmy się opalać. nagle poczułam jak jedna osoba bierze mnie za ręce, a jedna za nogi. zaczęłam krzyczeć,okazało się że to Mati z Patrykiem. znalazłam się w lodowatej wodzie. 
- to twoja sprawka. - powiedziałam w stronę Olki.
- no baa. - zaśmiała się. 
- no kretynka. - powiedziałam.
- ale i tak kochasz tą kretynkę. - powiedziała przytulając mnie. 
usiadłyśmy, a chłopacy poszli po coś do picia. siedzieliśmy później dość długo i udaliśmy się do domu. kiedy się kąpałam  dostałam sms'a od Patryka, żebym wpadła do niego na jakiś film, bo on nie ma co robić. w sumie, to ja też nie miałam nic lepszego do roboty, a była dopiero 19. doszłam pod jego mieszkanie, zapukałam do drzwi, otworzył mi. weszliśmy do środka. ledwo usiadłam, a on już włączył jakiś horror.
- ja nie lubię horrorów. - powiedziałam.
- polubisz. - szepnął siadając koło mnie i chwytając mnie za rękę.