niedziela, 20 stycznia 2013

14.

około ósmej rano obudziła mnie pielęgniarka, żeby zabrać mnie do gabinetu i przyszykować do operacji. Patryk cały czas był przy mnie. w głowie setki czarnych myśli, że coś może pójść nie tak. po znieczuleniu zaczęło mi się robić ciepło, zaczęłam odpływać. pamiętam tylko jak Patryk całuje mnie na pożegnanie " będę kiedy się obudzisz, kocham cię pamiętaj. " - szepnął. nic więcej nie pamiętam. operacja podobno była bardzo ciężka...

NASTĘPNEGO DNIA

lekko uniosłam powieki, zobaczyłam Patryka trzymającego mnie za rękę. miał zamknięte oczy. poruszyłam ręką, od razu się obudził. 
- kochanie. - powiedział z troską w głosie. - jak się czujesz?
- jakoś dziwnie. - rzuciłam. - czuję, że mnie nogi bolą. 
Patryk od razu się uśmiechnął. do białej sali wpadł lekarz na obchód. podstawowe pytania, jak na kontroli.
- Panie doktorze. jak poszła operacja? - zapytałam.
- Twoja operacja przebiegła bardzo dobrze, bez żadnych komplikacji. - powiedział z uśmiechem. - nie masz się o co martwić. będziesz chodzić, tylko czeka Cię wiele miesięcy rehabilitacji.
po tych słowach kamień spadł mi z serca. tak do końca nie wierzyłam w to że z tego wyjdę, ale jak widać wiara innych czyni cuda. po kilkunastu minutach do sali wparowały dziewczyny na odwiedziny. kiedy dowiedziały się, że będę chodzić dosłownie skakały ze szczęścia.
- no to opijamy nie? - rzuciła.
- taa, musicie na mnie poczekać. - zaśmiałam się.
- spokojnie, poczekamy. - powiedziała Olka cała uradowana.
po trzydziestu minutach przyszli rodzice, więc dziewczyny poszły. Mama z tatą rozmawiali na korytarzu z lekarzem, im także powiedział, że nie mamy się o co martwić.
- za jakiś tydzień wychodzisz do dom kochanie. - powiedziała mama.
bardzo się z tego powodu ucieszyłam, bo już dosyć miałam tych białych ścian. Patryk później też poszedł do domu się wykąpać i się przespać trochę. ja w końcu mogłam spokojnie zasnąć wiedząc, że niedługo wszystko będzie tak jak dawniej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz