środa, 28 listopada 2012

3.

rano wstałyśmy koło 12. spojrzałam na wyświetlacz telefonu, już z przyzwyczajenia. " 2 nieodebrane wiadomości ". 1 wiadomość: " od Patryk: wstawaj śpiochu! nie zapomnij, że jesteśmy na browara ustawieni. :D. " 2 wiadomość: Patryk: wiem, że jeszcze pewnie śpisz, ale zadzwoń do mnie, bo ja na eski nie bedę odpisywał, bo jestem w pracy. " uśmiech na twarzy malował mi się sam. z Werą zjadłyśmy obiad, ogarnęłyśmy się i pooglądałyśmy film.
- teej, młoda jest 18:01! - krzyknęła nagle Weronika zrywając się z łóżka.
- no i co w związku z tym? - zapytałam, nie wiedząc o co jej chodzi. - młoda godzina.
- do Patryka miałaś zadzwonić. - wytłumaczyła mi. - pewnie myśli, że go olałaś.
- no faktycznie. - rzuciłam i  zabrałam telefon leżący koło poduszki.
" no hej, przepraszam że się nie odzywałam ale miałam dużo roboty w domu, i wiesz... tak jakoś wyszło. przepraszam jeszcze raz. -  no cześć. myślałem, że się do mnie nie odezwiesz już, ale nie chciałem być nachalny... - przepraszam... - to aktualny ten browar? - jasne. to o której? - no ja mogę już teraz. - no to gdzie? - no wbij do mnie, jak coś to pisz ja po Ciebie wyjdę. - to już wychodzę, siemson. ". ubrałyśmy się i ja poszłam w swoją stronę, a Wera w swoją. wstąpiłam jeszcze do sklepu po czeropak i poszłam do Patryka. jak byłam pod blokiem, to napisałam mu, że ma zejść. w mgnieniu oka był na dol.
- czeeeść. - powiedziałam w jego stronę. - patrz co mam. - powiedziałam wręczając mu piwo.
- siemanko. - rzucił z uśmiechem. - ty nienormalna jesteś! ja mam do góry piwa, a ty niepotrzebnie to kupowałaś! - powiedział i poszliśmy na górę. weszłam do środka rzucając torbę gdzieś na ziemi i siadając odpaliłam szluga. Patryk usiadł koło mnie i zaczęliśmy rozmawiać, a w między czasie pić co raz więcej. z każdym łykiem stawałam się co raz bardziej pijana.
- może sie położysz co? - zapytał blondyn z troską w głosie.
- nie no. - powiedziałam. - włącz jakiś film. - rzuciłam z błagalnym wzrokiem.
- to jakiś horror. - oznajmił. - ale ty sie połóż, nie pójdziesz nigdzie w takim stanie.
- ja ide do domu później!
- zapomnij, kładź się i nie marudź. chcesz jakąś koszulkę do spania czy coś? - zapytał.
- ale ja ide do domu - rzuciłam podnosząc się z fotela i od razu na niego opadając.
- no na pewno dojdziesz, jak ty wstać nie możesz. - powiedział i podchodząc do mnie wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. wtuliłam się w kołdrę i zaczęłam oglądać film, dalej popijając piwo. On jak gdyby nigdy nic, wlazł pod kołdrę i wsuwając rękę pod moją głowę, położył się.ja położyłam głowę na jego ramieniu. czułam się tak bezpiecznie jak nigdy w czyichś ramionach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz