niedziela, 25 listopada 2012

2.

około godziny trzynastej obudził mnie dźwięk sms'a " co jest z Tobą młoda? :* " - nadawca Wercia<3. nie odpisałam jej, stwierdziłam, ze jak dojdę do domu, to do niej zdzwonię. przekręciłam się z boku na bok i ogarnęło mnie zdziwienie dlaczego ja leżę w łóżku z Patrykiem. zerwałam się na równe nogi i poszłam do kuchni w poszukiwaniu czegoś do picia. Do pomieszczenia przyszła też Kaśka i Seba w podobnej potrzebie.
- możecie mi powiedzieć dlaczego ja spałam w jednym łóżku z Patrykiem, którego nie znam w ogóle? - zapytałam Kaśki.
- no bo stwierdziłaś, że idziesz spać sama i nie chcesz się cisnąć z nami, a Patryk stwierdził, że też idzie do Ciebie, a Ty nie miałaś nic przeciwko. - zaśmiała się.
- ja pierdole, - jęknęłam. - Seba. Kawa, teraz.
- oczywiście już się robi proszę pani. - zażartował i zabrał się za wstawianie wody i sypanie do kubków kawy, gdy nagle w drzwiach od kuchni stanął Patryk i nie ogarniał niczego. usiedliśmy wszyscy przy stole i przypominaliśmy sobie akcje z zeszłej nocy. ogólnie, to mało co z niej pamiętałam. oni mi wszystko przypomnieli.
- jednym zdaniem melanż zaliczam do udanych. - powiedziała Kasia z szlugiem w ręce.
wszyscy zgodzili się z nią jednogłośnie. po dopiciu kawy i ogarnięciu w miarę tematu stwierdziłam, że muszę iść od domu. tak wiec zrobiłam.oni jeszcze zostali i ogarniali kuchnię. jak tylko weszłam do domu udałam się do łazienki i wzięłam długą kąpiel, a później położyłam się spać. obudził mnie dźwięk telefonu. " Wercia <3 dzwoni "
- halo?! - jęknęłam do słuchawki.
- kurwa, co jest z Tobą? - zapytała mnie przyjaciółka.
- no nic, kaca mam w chuj, ogólnie to mnie obudziłaś, ale to się wytnie. - powiedziałam.
- przepraszam no. ja tam wieczorem u Ciebie jestem z flaszką i mnie to gówno obchodzi czy Ty masz siłe pić czy nie. - rzuciła Wera.
- no to grubo. - odpowiedziałam. - jak chcesz to wpadaj. ja muszę kończyć siemanko ziomek. - pożegnałam się.
- no do zobaczenia wieczorem, buźka.
poszłam sobie zrobić coś do jedzenia. usiadłam przed komputerem i włączyłam gadu gadu. nagle usłyszałam odgłos przychodzącej wiadomości.
" - co tam? :D tu Patryk.". rozmowa zaczęła się rozkręcać, podaliśmy sobie numery telefonów i zeszłam z komputera. Wera przyszła, usiadłyśmy sobie u mnie w pokoju, zapaliłyśmy szluga i zaczęłyśmy gadać bez końca. między kolejką wódki, papierosem, a rozmową z Werą odpisywałam Patrykowi na sms'y.
- kurde, przyjarałabym sobie teraz. - rzuciłam
- no ja nie mam skąd ogarnąć... - powiedziała Wera z kwaśną miną.
- ej! przecież Patryk mi może ogarnąć.- po wypowiedzeniu tych słów momentalnie wykręcony numer do kolegi. miał dla mnie to na co miałam ochotę.
- Patryk nam to podrzuci za jakieś 30 minut. - powiedziałam podekscytowana.
- o kurwa! co się dzieje  Tobą , że Ty tak latasz jak pojebana? - zapytała ze zdziwieniem przyjaciółka, widząc mnie pierwszy raz w takim stanie.
- no to Jego wina... - rzuciłam i poszłam się ogarnąć. po dwudziestu minutach rozległ się dźwięk telefonu. to był Patryk, miałam zejść na dół. wyszłam na dwór, przywitałam się z nim, pogadaliśmy chwilę i umówiliśmy się  na piwo następnego dnia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz